Premiera: Harbinger #6-7!!!

Nie chce nam ta zima odpuścić. Odpuszcza na dwa, trzy dni, a potem znów atakuje z zaskoczenia. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Taka pogoda bardzo sprzyja siedzeniu w domu i czytaniu kolejnych translacji. Mam więc nadzieję, że ucieszy Was kolejna dawka Harbingera. W ostatnim numerze Peter w dość burzliwych okolicznościach rozstał się z organizacją Toyo Harady i teraz dowiemy się, jakie są jego dalsze plany. Wróci także m.in. Faith, Kris i Livewire. Poznamy również zupełnie nową, ale niezwykle ważną postać. Recwind, który przygotowuje tę serię od strony graficznej (chapeu bas!), zauważył ostatnio w naszej rozmowie o uniwersum Valianta, że nie ma tu postaci jednoznacznych. Nawet ci na pozór pozytywni bohaterowie mają zawsze coś za uszami i pokazują często swoją mroczną stronę. Mimo to wzbudzają sympatię i chętnie śledzimy ich kolejne perypetie. I właśnie taka jest ta nowa postać - bardzo niejednoznaczna.
Oczywiście jak zwykle zachęcam do komentarzy i rozmów na temat Valianta. :)

mrozeq

HARBINGER #6-7



 

2 komentarze:

  1. Dzięki :D A nie: gicio! A może powinienem napisać: supcio? A poważniej, to szkoda, że brakuje tutaj sensownych komentarzy odnoszących się do treści komiksów. Akurat to uniwersum jest chyba najbardziej zaniedbane pod tym względem... Osobiście nie jestem jakimś szczególnym fanem historii superbohaterskich, choć rzecz jasna czytam i takie komiksy. Valiant ma jednak to do siebie, że stanowi odświeżającą kontrę w stosunku do skostniałych produkcji spod znaku DC czy Domu Pomysłów. No i ta niejednoznaczność jest jak najbardziej na plus, bo ileż można czytać o "harcerzykach" albo "super złolach" całkowicie odrealnionych nawet w umownym świecie? Dla mnie to najciekawsze pozycje tutaj z klimatów s-h i mam nadzieję, że nie jestem osamotniony w tym osądzie... No i podziękował: jesteście super! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki, szybkilester, za reklamę tego uniwersum.
    Rzeczywiście w tym gatunku Valiant wyróżnia się równym, wysokim poziomem. Nie są to oczywiście arcydzieła sztuki komiksowej, ale te opowieści są zawsze ciekawe.
    Już wspominałem o tym w którymś wstępniaku, że dla mnie najwiekszymi zaletami tego świata jest jego kameralność (niewielka ilość równolegle wychodzących tytułów, a co za tym idzie - bohaterów) i, co bardzo ważne, różnorodność. Jak dotąd prezentujemy te najbardziej suberbohaterskie serie, ale przecież w kolejce czekają kolejne. Archer & Armstrong, Shadowman, Quantum & Woody, Rai i wiele innych. Każda odmienna, a jednocześnie osadzona w tym samym, konsekwentnie budowanym świecie.

    OdpowiedzUsuń